Hotspoty, greckie obozy dla uchodźców, miały być wzorem dla Europy. Ten na Lesbos bardziej przypomina więzienie.
Jest to kolejny z tych dni, kiedy Mahmud, 37 lat, bezpaństwowy Palestyńczyk, który utknął na wyspie, nie wie, od czego zacząć, tyle ma na głowie. – Ale to dobrze – mówi. Przynajmniej nie ma czasu na rozmyślanie. Rozmyślanie jest niebezpieczne. Dochodzi trzecia. Słoneczne, ale zimne popołudnie. Mahmud musi zaraz wracać do obozu, gdzie będzie tłumaczem jednego z uchodźców, a potem trzeba załagodzić spór między dwoma comittee leaders. Tak nazywają się krajowi szefowie w obozie, a tym razem chodzi o przywódców Afgańczyków i Algierczyków, którzy są ze sobą skłóceni.
12.05.2017
Numer 10.2017