Exodus Wenezuelczyków do sąsiednich państw to kryzys na miarę migracji Syryjczyków do Europy w 2015 roku.
Jeszcze do lat 90. XX wieku Kolumbijczycy wyjeżdżali w poszukiwaniu pracy do Wenezueli. Teraz ruch odbywa się tylko w drugą stronę. W gwarnym, zielonym, przygranicznym mieście Cúcuta ulice pełne są Wenezuelczyków bez grosza przy duszy. Ci, których nie stać na dalszą podróż, śpią pod gołym niebem w parkach. Pranie robią nad brzegami dopływu rzeki oddzielającej Wenezuelę od Kolumbii.
– Ruszamy! – rzuca komendę przez walkie-talkie major Jarlinzont Zea dowodzący akcją wyłapywania nielegalnych imigrantów.
30.03.2018
Numer 07.2018