Protesty w Sudanie wybuchły kilka tygodni temu z powodu wzrostu cen. Teraz demonstranci chcą obalić prezydenta.
Kiedy prawie cały świat świętował nadejście Nowego Roku, w Chartumie, stolicy Sudanu, trwały protesty zorganizowane przez związki zawodowe. Tydzień wcześniej, 25 grudnia, podczas takich samych demonstracji policja użyła gazu łzawiącego i ostrej amunicji. Zginęło co najmniej 19 osób. – Pokojowo! Pokojowo! – skandowali uczestnicy protestów.
Wszystko zaczęło się w mieście Atbara na wschodzie kraju, kiedy ceny chleba wzrosły trzykrotnie. Na ulice wyszło tysiące ludzi, by wyrazić swój gniew, nie tylko w związku z drożyzną.
18.01.2019
Numer 02.2019