Migracje

Koce, tuńczyk i wiara w Boga

Wielka migracja z Wenezueli

Numer 5.2020
Najgorsze maja już za sobą. Płaskowyż El Páramo de Berlín pozostanie koszmarnym wspomnieniem. Najgorsze maja już za sobą. Płaskowyż El Páramo de Berlín pozostanie koszmarnym wspomnieniem. Marcus Yam/Los Angeles Times / TNS
Jak najbiedniejsi Wenezuelczycy uciekają z ojczyzny.
TNS

Pierwsi wyjechali bogaci. Oszczędności przetransferowali za granicę i wylecieli z kraju. Później wyjechała klasa średnia. Wyruszyli autobusami, a ich podróż potrafiła trwać wiele dni i prowadzić przez wiele różnych państw. Biedni zostali. Aż załamała się gospodarka, zabrakło jedzenia, z braku leków umierali chorzy, a przerwy w dostawie prądu zaczęły trwać całymi dniami. W końcu i oni zaczęli opuszczać Wenezuelę. Po prostu – pieszo.

Około roku 2017 ruszyli pierwsi caminantes, czyli piechurzy.

27.02.2020 Numer 5.2020
Reklama