Na sielskich nowozelandzkich przedmieściach toczą się regularne wojny gangów motocyklowych. Czy policja straciła kontrolę nad bandytami?
W pewne niedzielne popołudnie, w listopadzie ub.r., na placu zabaw w zamożnej dzielnicy miasta Napier bawiły się beztrosko dzieci, a rodzice przyglądali się temu, odpoczywając w cieniu drzew. Nagle pojawili się motocykliści należący do dwóch rywalizujących ze sobą gangów, uzbrojeni w kije bejsbolowe, noże i inne rodzaje broni białej, po czym zaczęli się bić. Kiedy opadł kurz, na polu bitwy został jeden nieprzytomny bandzior w otoczeniu przerażonych gapiów.
Dwa miesiące później na pobliskim przedmieściu Taradale, zamieszkanym głównie przez klasę średnią, doszło do eskalacji.
23.04.2020
Numer 9.2020