Dwudziestego ósmego czerwca 1914 roku w Sarajewie członek organizacji terrorystycznej Młoda Bośnia Gavrilo Princip zastrzelił następcę tronu Austro-Węgier arcyksięcia Ferdynanda i jego żonę. Zamach ten stał się bezpośrednim powodem wybuchu wojny światowej, która dla Rosji zakończyła się upadkiem imperium. Zanim jednak świat zawirował, życie w Petersburgu toczyło się swoim torem. Nikt nie przewidywał, że już za chwilę wszystko wywróci się do góry nogami…
Dźwięczą ostrogi
Carską Rosją początku XX wieku rządziło kilkuset ludzi, określanych mianem „wielkiego świata”. Działały partie polityczne, Duma Państwowa, Rada Ministrów, istotną rolę odgrywali właściciele wielkich fabryk, kopalń, majątków ziemskich, znani pisarze, profesorowie, publicyści, hierarchowie Cerkwi. Carowi służyły tysiące oficerów, stołecznych i prowincjonalnych urzędników… No i była wielka rzesza prostego ludu: chłopi, robotnicy, rzemieślnicy, drobni handlarze. Ale zasad, wedle których te miliony żyły, nie określały instytucje państwowe, tylko dwór. O tym, co działo się w państwie, decydowała petersburska śmietanka skupiona wokół cara, wszyscy wszystkich tu znali, bywali u siebie, toczyli spory, wywierali naciski.
Duma Państwowa do roku 1915 nie odgrywała żadnej roli politycznej – po prostu posłusznie przyjmowała ustawy przygotowane przez Radę Ministrów. Rosja była krajem „samodzierżawnym”, parlament to listek figowy, słowo cara stanowiło prawo. A wpływ na monarchę miał zamknięty krąg ludzi połączonych z nim więzami krwi lub zajmujących eksponowane stanowiska: utytułowana arystokracja, absolwenci Korpusu Paziów, Carskiego Liceum i innych elitarnych szkół. Aby wyjaśnić, dlaczego Rosja znalazła się na rewolucyjnej ścieżce, a imperium Romanowów upadło w tak krótkim czasie, kluczowa jest kwestia postawy ludzi z tego kręgu. Dlaczego rządząca elita w krytycznym momencie zdradziła cara?
Petersburg miał swoje zwyczaje. Codziennie przed godziną piątą należało odbyć przechadzkę po Wielkiej Morskiej – od ulicy Grochowej do siedziby Sztabu Generalnego. To było codzienne targowisko próżności – wystrojone damy przechadzały się dostojnie pod rękę z eleganckimi kawalerami, oficerowie pobrzękiwali ostrogami, słychać było język francuski, czasem angielski, spacerujący pozdrawiali się lekkim skinieniem głowy, taksowali wprawnym okiem toalety dam. Najważniejsze miejsce w hierarchii zajmował miłościwie panujący monarcha i jego małżonka. Zaraz po nich – caryca wdowa oraz rodzeństwo cara, synowie i wnuki poprzednich carów wraz z rodzinami (każdy z nich miał swój „mały dwór” – wystawną rezydencję w mieście i równie piękną za miastem, utrzymywane na koszt państwa).
Stolica była miastem wojskowych. Gwardia należała do śmietanki towarzyskiej. Wielcy książęta (bracia i stryjowie cara) piastowali w armii najważniejsze stanowiska: komendanta okręgu wojskowego, inspektora artylerii, inspektora uczelni wojskowych, zwierzchnika carskiej floty powietrznej, dowódców elitarnych pułków. W ciągu ostatniego stulecia istnienia carskiej Rosji status gwardii ewoluował, to znaczy ulegał degradacji. Na początku XIX w. gwardia była elitą intelektualną, wywodzili się z niej wywierający wielki wpływ myśliciele (jak Piotr Czaadajew), wybitni poeci (Michaił Lermontow) czy awangarda polityczna (dekabryści). Jednak w 1910 r. trudno sobie wyobrazić, żeby najwybitniejsze umysły epoki czy wielcy poeci, jak Aleksandr Błok czy Anna Achmatowa, obracali się w kręgu oficerów gwardii. To był już inny świat.
Życie oficera gwardii ostatniego z carów rządziło się wieloma niepisanymi zasadami. Podzielone na stany społeczeństwo w ogóle, a gwardia w szczególności, żyło zgodnie z niepisanym kodeksem. Oficer gwardii mógł się np. ożenić tylko z kobietą o szlacheckich korzeniach. Jeśli chciał zawrzeć ślub z chłopką, mieszczanką czy kupiecką córką, musiał opuścić pułk. Zanim dochodziło do małżeństwa, koledzy pułkowi dokładnie sprawdzali dane dotyczące kandydatki na żonę i jej rodziny.
Oficer gwardii nie mógł żyć oszczędnie ani mieszkać w pośledniej dzielnicy. Musiał się odpowiednio ubierać, nie wolno mu było dopijać butelki szampana do końca, w teatrze siedzieć dalej niż w siódmym rzędzie czy kiepsko mówić po francusku. Dawał dorożkarzowi co najmniej rubla za kurs, podczas gdy inni pasażerowie płacili najwyżej połowę tej kwoty. Jeśli cukiernia, to Iwanowa przy teatrze Maryjskim, słynąca z nadzwyczajnych tortów z truskawkami. Jeśli piwo, to u Leinera na rogu prospektu Newskiego i Mojki.
Gwardzista Aleksiej Ignatjew wspomina: „Zaciągając się na służbę do pułku gwardyjskiego, doskonale zdawaliśmy sobie sprawę, że nigdy nie zobaczymy swoich poborów. Pieniądze pójdą na bukiety dla carycy i dam dworu, na wieńce dla byłych oficerów pułku, na podarunki dla tych, którzy opuszczali regiment, na budowę cerkwi, na jubileusz jednostki i księgę pamiątkową”.
Służba w tak elitarnym pułku stanowiła przepustkę do wielkiego świata oraz podwalinę przyszłej kariery. Tu zawierano najważniejsze znajomości. W kręgu oficerów najbardziej prestiżowych gwardyjskich pułków – Prieobrażenskiego, Siemionowskiego, Konnego, Husarów – podejmowano decyzje, komu udzielić wysokiej protekcji. Ci, którzy przeszli przez służbę w tych pułkach, stanowili trzon kadry dowódczej, zajmowali stanowiska doradców ministrów czy gubernatorów. W 1914 r. elita wykuwała się w jacht klubie przy Wielkiej Morskiej. Liczba jego członków była ograniczona. To ścisła elita – członkowie rodziny Romanowów, ministrowie, ich zaufani doradcy. Na zebraniach klubu zapadały najważniejsze decyzje kadrowe dotyczące szczytów władzy.
Pustelnicy z Carskiego Sioła
Najlepsze lata wielkiego świata, opisane przez Lwa Tołstoja w „Annie Kareninie”, należały na początku panowania Mikołaja II do przeszłości – skończyły się wraz z końcem panowania Aleksandra II. Ten car potrafił błyszczeć, doceniał rozmach i bogactwo. Za jego czasów rosyjski dwór był najbardziej wystawnym dworem Europy. Miłościwy władca chętnie bywał na przedstawieniach opery i baletu, wydawał prześwietne bale w pałacu Zimowym. Gwardia powracająca po zwycięstwach na Bałkanach tańczyła, uwodziła cyrkówki i baletnice, zaś sam car nie bał się skandalu obyczajowego, gdy postanowił umieścić swoją faworytę w pałacu Zimowym, nie zważając na protesty żony.
Jego następca Aleksander III nie lubił zabaw, zwracał uwagę na to, czy jego otoczenie prowadzi się zgodnie z nakazami moralności, wolał jeździć na ryby. Ograniczył liczbę balów w pałacu Zimowym do czterech w roku. Surowy car otoczył się dawnymi przyjaciółmi ze środowiska gwardii. Co nie oznaczało, że dwór stał się cichym klasztorem – fety, przedstawienia teatralne, spotkania były ważnym elementem życia. Car i caryca uwielbiali balet i często zaszczycali przedstawienia swą obecnością.
Objęcie tronu przez Mikołaja II przyniosło kolejne zmiany. Caryca Aleksandra gardziła wielkim światem, nie lubiła spotkań towarzyskich, drażniła ją obecność dużej liczby ludzi w jej otoczeniu. Car ulegał jej prośbom, większość czasu spędzał w gronie rodziny. Od 1904 r. monarsza para rzadko pojawiała się w Petersburgu, prawie nie opuszczała podmiejskiej rezydencji w Carskim Siole.
Dlaczego car wybrał życie pustelnika? Może dlatego, że krąg znajomych z wielkiego świata popchnął go do przegranej wojny z Japonią – monarcha zlekceważył opinie ministrów, którzy odradzali kampanię, a posłuchał przyjaciół i krewnych. Rezultatem tej niefortunnej decyzji była bolesna klęska pod Cuszimą i rewolucja w 1905 r. Wielcy książęta nie bali się i nie słuchali młodego cara – nigdy przedtem żaden z Romanowów nie został monarchą w wieku 26 lat, jak to się zdarzyło Mikołajowi II. Ten zaś nie miał autorytetu w rodzinie. Rodzony brat Michał związał się z rozwódką, stryj Paweł uwiódł żonę dowódcy pułku gwardii, a drugi ze stryjów, Cyryl, bez pytania poślubił Wiktorię Melitę, rozwiedzioną z bratem carycy. Tak powszechnego lekceważenia zasad rządzących domem panującym historia dworu nie znała.
Polowanie na carycę
Car zamknął się w rodzinnym kręgu także zapewne z chęci ukrycia różnych sekretów, którymi nie dzielono się nawet z najbliższym kręgiem dworzan. Aleksandra, pochodząca z rodu książąt heskich, spokrewniona z brytyjską rodziną królewską, była nosicielką genu hemofilii, podobnie jak później jej dzieci. Kobiety same nie chorują na tę chorobę, ale przekazują ją genetycznie męskiemu potomstwu. O dolegliwości carewicza Aleksego otwarcie nie mówiono. Nikt też publicznie nie rozprawiał, dlaczego cztery córki cara nie mają narzeczonych. Ten rodzinny sekret sprawiał, że zacieśniały się rodzinne więzy Aleksandry i Mikołaja. Romanowowie cieszyli się zasłużoną opinią najbardziej kochającej się pary w całej historii rodu. Okoliczność ta izolowała ich od reszty rodziny i jej otoczenia.
Caryca wdowa uważała młodą carycę za źle wychowaną wiedźmę, która zmarnowała życie synowi. Wielcy książęta byli urażeni tym, że car nie podtrzymywał stosunków rodzinnych. Fanatyczną wiarę Aleksandry uznawano za objaw nienormalności – wielki świat uczestniczył w obrzędach, traktując je jako czystą formalność, obnoszenie się z uczuciami religijnymi nie wchodziło w grę. Caryca zdawała sobie sprawę, że nie jest lubiana. Tym bardziej dążyła do zamknięcia się w kręgu rodzinnym. Dopuszczano do niego tylko najbardziej zaufanych. Początkowo był to doktor Philippe, francuski szarlatan podający się za lekarza, a potem Grigorij Rasputin i Anna Wyrubowa. Cieszyli się oni ogromnym zaufaniem cara i carycy, a reszta wielkiego świata szczerze im zazdrościła tej łaski i tym mocniej ich nienawidziła.
Na placu przed katedrą Isaakowską, niedaleko jacht klubu, Senatu, ministerstw i siedziby rządu znajdowała się stara willa. Od czasów Aleksandra II mieszkał w niej zasłużony generał Bogdanowicz wraz z małżonką. Bogdanowiczowie nie mieli dzieci, chętnie natomiast przyjmowali gości. Wśród nich bywali ministrowie, generalicja, senatorowie. W odróżnieniu od przeznaczonych wyłącznie dla mężczyzn klubów bywały tam również damy. Zachodzili i dziennikarze, dyplomaci, deputowani Dumy. Słowem – gwiazdy wielkiego świata.
Generałowa Aleksandra Bogdanowicz prowadziła dziennik, w którym przez 33 lata (1879–1912) zapisywała polityczne ploteczki zasłyszane od gości. Przez jej salon przewinęli się najbliżsi współpracownicy cara. W rozmowach byli wyjątkowo szczerzy – bez skrępowania przeklinali carycę. A trzeba przypomnieć, że zgodnie z ówczesnym prawem słowna zniewaga monarchy, monarchini lub następcy tronu była karana katorgą.
W rozmowach przewijał się często temat nietradycyjnych skłonności carycy. Jeden z wysoko postawionych wojskowych mówił: Caryca wzięła do swojej kajuty Wyrubową, spała z nią w jednym łóżku. Wtórowała mu dama Daria Koczubej: Nienaturalna przyjaźń łączy carycę i Wyrubową. Kamerdyner Mikołaja II zauważał: Taką łotrzycę jak Wyrubowa caryca tak kocha, że ta spędza u niej dni i noce, nie rozstają się. A generał Kniażewicz uzupełniał obraz: Oto, jaka caryca trafiła się Rosji. I jak tu leczyć taką kobietę, która rozstraja sobie nerwy, żyjąc z taką podłą kreaturą jak Wyrubowa? Rozdrażnienie, z jakim wielki petersburski świat reagował na osobę carycy, z czasem zaczął się przenosić i na cara. Oskarżano go o słabą wolę, brak umiejętności właściwej oceny ludzi, wyśmiewano go, że jest pantoflarzem.
Tak kończą elity
Największy gniew wielkiego świata wywoływały rosnące wpływy Rasputina. To, że na dworze rządził prosty chłop, uważano nie tylko za kaprys carycy, ale także za obrazę majestatu władzy, pokalanie dynastii.
Car nie słuchał ministrów ani zasłużonych dyplomatów, tylko brudnego rozpustnika.
Część elity postanowiła zawiązać spisek, by zniszczyć potęgę Rasputina. Śmierć „starca” miała uleczyć chorą monarchię. Nie uleczyła.
Narastający dystans i obcość między wielkim światem a carem i carycą sprawiły, że w lutym 1917 r. żaden z członków rodziny Romanowów nie wystąpił w obronie Mikołaja II, gdy rewolucja lutowa zmiatała go z tronu. Wielki świat uznał to za mniejsze zło niż nieudolne rządy cara. Jednak to, co się stało później, wcale nie okazało się mniejszym złem. Rewolucja lutowa, przegrana w wojnie światowej, rozgoryczenie i głód doprowadziły do kolejnej rewolucji i krwawej wojny domowej, które zmiotły ze sceny historii nie tylko cara, ale cały petersburski świat. Bez cara epoka przechadzek po ulicy Wielka Morska bezpowrotnie się skończyła. Elita została wykończona przez bolszewików lub zmuszona do emigracji. Monarchia nie może istnieć bez dworu, a dwór bez monarchii.
© Ogoniok