Dwaj bracia – Nikita Michałkow i Andriej Konczałowski – są najważniejszymi reżyserami w Rosji, a jednocześnie zaciekle ze sobą rywalizują. Właśnie obaj pokazali nowe filmy.
Tuż przed zakończeniem autorskiego spotkania z kartonowego pudła, do którego goście wrzucali kartki, Andriej Konczałowski wyłowił pytanie: „Czy wierzy pan w odrodzenie wielkiej i potężnej Rosji?”. Reżyser podnosi wzrok, spogląda na salę. – Nie, bo taka Rosja nigdy nie istniała – odpowiada. W Moskiewskim Domu Muzyki, największej stołecznej sali koncertowej, zapada milczenie. Na widowni siedzi 1700 osób. Ci z pierwszych rzędów zapłacili za miejsce po 6500 rubli (około 450 złotych – przyp.
17.04.2015
Numer 08.2015