Rosja

Wraca nowe?

Rosja: Rok 2017 jak 1917?

Numer „Świat i ludzie 2017”
Z dzisiejszej perspektywy w stosunkach z Zachodem pierwsza kadencja prezydenta Władimira Putina jawi się jak miodowy miesiąc. Z dzisiejszej perspektywy w stosunkach z Zachodem pierwsza kadencja prezydenta Władimira Putina jawi się jak miodowy miesiąc. TASS / Forum
Sto lat temu w Rosji wybuchła rewolucja. Teraz znów nadchodzą wielkie zmiany, a w którą stronę pójdą, zobaczymy w roku 2017 – przewiduje analityk Nikołaj Pietrow.
Cagle Cartoons
Cagle Cartoons
Artykuł pochodzi z najnowszego, specjalnego wydania Dwutygodnika FORUMDwutygodnik Forum Artykuł pochodzi z najnowszego, specjalnego wydania Dwutygodnika FORUM

Na czym opiera pan swoje przekonanie, że w Rosji niebawem nastąpią istotne przemiany? Przecież prezydent cieszy się wielkim poparciem. Kreml dementuje kolportowane przez media domysły, jakoby wybory prezydenckie, planowane na marzec 2018 roku, miały zostać przeniesione na rok 2017. Co zatem może się zmienić?
Nikołaj Pietrow: Spodziewane zmiany w systemie politycznym nie zależą od czyichś planów czy chęci, tylko są rezultatem wielu różnych procesów. Chodzi np. o czynniki ekonomiczne, m.in. osłabienie dotychczasowego modelu gospodarki surowcowej. Trzeba pamiętać, że bazą obecnego reżimu jest dystrybucja dóbr. Ale ten model się wyczerpuje. Trudno będzie powrócić do legitymacji władzy pochodzącej z wyborów: wódz nie może poddać się weryfikacji w konkurencyjnej walce wyborczej, może tylko wygrać, i to z wynikiem, jaki odnotowują przywódcy państw Azji Środkowej. A to w obecnej sytuacji w Rosji nie jest już możliwe. Władimir Putin stoi przed wyborem: albo wystawić w wyborach kogoś innego, kto mógłby osiągnąć lepszy wynik, albo zamienić je w plebiscyt poparcia dla jedynego słusznego kandydata. To wymagałoby przedstawienia jakiegoś nowego projektu, wokół którego mogłoby się zjednoczyć całe społeczeństwo.

Na czym polegają trudności?
Jakiekolwiek poważne zmiany w gospodarce, obcięcie pieniędzy świętym krowom, takim jak zbrojeniówka czy szeroko pojęta sfera socjalna, spowodują niezadowolenie dużych grup społecznych. A tego Kreml przed wyborami chciałby uniknąć. Władze muszą znaleźć dodatkowe zasoby, by kupić czas i przetrwać do 2018 roku. Te zasoby można znaleźć tylko na międzynarodowych rynkach, a to oznacza, że konieczne jest doprowadzenie do zdjęcia lub znaczącego osłabienia obowiązujących dziś sankcji. Czasu nie ma. To trzeba robić natychmiast.

Do tego dochodzą czynniki wewnętrzne. Wybory, ważny element sceny politycznej, został praktycznie rozmontowany. Pozostała fasada. Społeczeństwo nie ma zaufania ani do rządu, ani do sądów, ani do organów władzy lokalnej. Na szczytach władzy też zaszły zmiany – nieformalny krąg zgrupowany wokół Putina, nazywany politbiurem, czyli gremium podejmujące najważniejsze decyzje, też faktycznie przestał pełnić dotychczasową funkcję. Zasady gry się zmieniły – decyzje jednoosobowo podejmuje wódz, reszta elity pełni funkcje podporządkowane jego woli. To może być czynnikiem destabilizującym system. Obserwowaliśmy niedawno serię aresztowań wysokich urzędników państwowych: gubernatorów, ich zastępców, a nawet federalnego ministra. Jak widać, kasta nietykalnych też przestała istnieć. Dziś wszystko jest możliwe. Reguły, które obowiązywały wczoraj, dziś już nie obowiązują. A jakie są nowe prawidła – tego nikt nie wie. To z jednej strony daje możliwość kontrolowania elit, ale z drugiej strony stwarza niekomfortową sytuację nieokreśloności, w której długo funkcjonować się nie da. To jest możliwe tylko w okresie przejściowym. I teraz mamy okres przejściowy – stare instytucje i zasady przestały działać, a nowych nie znamy. System przypomina kraba podczas wylinki – stary pancerz został zrzucony, a nowy jeszcze się nie sformował. System nie ma ochrony, łatwo może dojść do destabilizacji. Gdyby się coś stało, nie ma ani instytucji, ani samodzielnych polityków cieszących się autorytetem, ani jasnych procedur, ani reguł gry.

W tej sytuacji możliwe są dwa scenariusze: albo przyspieszone wybory, albo poprawa stosunków z Zachodem, której celem byłoby doprowadzenie do zniesienia sankcji. Zwycięstwo Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich otwiera nowe możliwości.

Załóżmy, że będą przyspieszone wybory, choć to wątpliwe, bo czasu jest bardzo mało. Co dalej?
Dalej pojawiają się dwie opcje. Albo liberalne reformy w gospodarce, przeprowadzane jednak pod ścisłą kontrolą w sferze politycznej. Albo budowa systemu jeszcze bardziej autorytarnego. Jasne jest, że ani pierwszy, ani drugi wariant nie spodoba się większości elit. Ale to wcale nie musi oznaczać oporu – elity są obecnie podzielone, brakuje w nich znaczących postaci. Kreml zachowuje więc pewną swobodę manewru. Po tej stronie oporu nie napotka.

Ale walka wewnątrz elit trwa?
Konkurencja zawsze była, tym bardziej w sytuacji, gdy tort do podziału jest coraz mniejszy. Ze sceny odchodzą niektórzy starzy współpracownicy Putina, z którymi pracował jeszcze w pierwszej kadencji, np. Siergiej Iwanow. Byli wpływowymi członkami politbiura, mieli do dyspozycji spore zasoby, pewną autonomię działania. Teraz nawet skład najbliższego otoczenia Putina się zmienia. Nikt nie jest pewny dnia ani godziny.

To jeszcze nie wszystkie zmiany, jakie powinny nastąpić na rosyjskiej scenie politycznej. Wybory do Dumy Państwowej, jakie odbyły się we wrześniu 2016 roku, nie wniosły praktycznie żadnych przetasowań: mandaty zdobyły cztery partie. Te same, które zasiadały w poprzedniej kadencji: Jedna Rosja, nazywana partią władzy, oraz trzy partie tzw. opozycji parlamentarnej, czyli koncesjonowanej – komuniści, LDPR Żyrinowskiego i Sprawiedliwa Rosja. Kreml nie zdecydował się na jakiekolwiek, nawet kosmetyczne zmiany w tym rozkładzie sił. Znowu nastąpiła konserwacja dotychczasowego stanu rzeczy. Przywódcy tych partii stoją na ich czele od wielu lat, na żadne ryzyko nie są już w stanie iść, wszystko wiadomo, wszystko jest przewidywalne. Tymczasem zmiany są nieuniknione.

Na podst. Niezawisimaja Gazieta

***

Nikołaj Pietrow (ur. w 1958 r.), rosyjski politolog, specjalizuje się w analizie wewnętrznej sceny politycznej Rosji, autor licznych publikacji prasowych i almanachów poświęconych politykom.

***

Mróz ze Wschodu

Z dzisiejszej perspektywy izolacji Rosji w stosunkach z Zachodem pierwsza kadencja prezydenta Władimira Putina jawi się jak miodowy miesiąc. Moskwę łączyły wówczas z Europą, zwłaszcza z Niemcami, dobre partnerskie stosunki (kanclerz Gerhard Schröder był osobistym przyjacielem Putina). Pogorszenie relacji nastąpiło po 2007 roku, gdy na konferencji w Monachium Putin ujawnił swoje polityczne kredo: odbudowę imperium i zajęcie przez Rosję poczesnego miejsca na światowej scenie.

Wkrótce asertywne zachowania Moskwy zmieniły się w agresywne. Dając wyraz niezadowoleniu z powodu przybliżania się NATO do swoich granic i starając się udaremnić przystąpienie Gruzji i Ukrainy do Sojuszu, Rosja sprowokowała wojnę w Gruzji w 2008 r. (choć nie bez winy był gruziński prezydent Micheil Saakaszwili). Po krótkotrwałym zamrożeniu stosunków Zachód przeszedł do porządku dziennego nad agresywną postawą Rosji i wznowił kontakty.

Atmosfera była jednak coraz gorsza. Moskwa alergicznie reagowała na wszelkie działania Unii Europejskiej w krajach poradzieckich, m.in. program Partnerstwo Wschodnie odczytywano na Kremlu jako próbę wyparcia Rosji z jej wyłącznej strefy wpływów. Do kryzysu doszło w 2014 r. po aneksji Krymu i wywołaniu przez Moskwę wojny na wschodzie Ukrainy. UE nałożyła sankcje gospodarcze na Rosję, a ta zrewanżowała się tzw. antysankcjami. Dialog polityczny toczy się jedynie w ściśle wyznaczonych dziedzinach i obszarach (m.in. uregulowanie sytuacji na wschodzie Ukrainy w tzw. formacie normandzkim).

***

Piramida Putina

Władimir Putin jest prezydentem Rosji od 17 lat. Przejął władzę z rąk poprzedniego prezydenta Borysa Jelcyna w kraju ogarniętym kryzysem. Wraz z ekipą składającą się głównie ze współpracowników z Petersburga, często wywodzących się ze służb specjalnych, stworzył tzw. pion – hierarchicznie zbudowaną strukturę podległości poszczególnych szczebli administracji państwowej.

Tak powstała piramida władzy, której wierzchołek zajmuje nieodmiennie sam Putin. Nawet w okresie, gdy formalnie nie był prezydentem (w latach 2008–2012 prezydentem był Dmitrij Miedwiediew, a Putin pełnił urząd premiera), to on stał na czubku tej piramidy i podejmował najważniejsze decyzje Stopniowo odchodzono od instytucji demokratycznych i zastępowano je fasadowymi rozwiązaniami – np. wybory parlamentarne i prezydenckie nadal się odbywają w przewidzianych w konstytucji terminach, ale ich przebieg daleki jest od demokratycznych procedur. Osoby należące do najbliższego otoczenia Putina cieszą się uprzywilejowaną pozycją, co wykorzystują do budowania fortun.

Po 2012 roku, gdy Putin wrócił na Kreml jako prezydent, obserwuje się stopniowe przykręcanie śruby i poszerzanie kontroli nad społeczeństwem, wobec dysydentów stosuje się szykany i represje. Sposobem utrzymania wysokiego rankingu poparcia dla prezydenta – mimo permanentnie pojawiających się kryzysów – są cieszące się popularnością awantury polityczne – m.in. konflikty (Gruzja, Ukraina, Syria) lub organizacja imprez zapewniających Rosji światowy rozgłos Rosji (m.in. zimowe igrzyska olimpijskie w Soczi w 2014 r., mistrzostwa świata w piłce nożnej w 2018 r.). Największy skok poparcia dla Putina nastąpił w 2014 r. po aneksji Krymu. Odpowiednią oprawę takim „operacjom specjalnym” zapewniają posłuszne media, przede wszystkim telewizja.

29.12.2016 Numer „Świat i ludzie 2017”
Więcej na ten temat
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną