Jeszcze do niedawna była to kraina złotem płynąca. W tym świecie kupno ogromnego jachtu, willi na Lazurowym Wybrzeżu albo prywatnego odrzutowca nie robiło na nikim wrażenia. A popisywanie się bogactwem należało do dobrego tonu. Céline Lussato, dziennikarka francuskiego tygodnika „L’Obs”, przypomina historię sprzed kilkunastu lat. W drogiej londyńskiej restauracji serwującej sushi złożono duże zamówienie. Rachunek opiewał na 1200 funtów. Kierowca limuzyny odebrał tacki z jedzeniem i zawiózł je na lotnisko w Luton.