Pustynia na granicy USA z Meksykiem usłana jest ciałami tych, którym nie udało się dojść do ziemi obiecanej. Zwłok się nie identyfikuje, nikt ich nawet nie liczy.
W Teksasie najwięcej pojawia się ich wiosną, gdy temperatury przekraczają 40 stopni. Czasem to czaszka, zęby, kilka kości rozrzuconych nad wyschniętym stawem w Glass Ranch, czasem tylko wyblakły w słońcu t-shirt albo tenisówki. Kiedyś wędkarze biorący udział w corocznym konkursie połowu tutejszej wersji okonia – bassa – wyciągnęli z jeziora La Amistad Lake całe ciało w stanie rozkładu. Sędzia okręgu Brook (populacja 7233 osoby) skarży się prasie, że kończy się miejsce na lokalnym cmentarzu dla niezidentyfikowanych zmarłych.
19.07.2013
Numer 22/ 2013