Pisarz Dave Eggers jedzie przez USA w powyborczym szoku, poszukując odpowiedzi na proste pytanie: co będzie dalej z tym narodem?
Określenie „surrealistyczny” jest nadużywane i często stosowane niewłaściwie, ale wieczór wyborczy w siedzibie dziennika „The Washington Post” właśnie tak trzeba nazwać. Po pierwsze – to była impreza disco. Didżej miksował jak szalony utwory ze współczesnej listy Top 40. Na ścianie za jego plecami wisiało kilkanaście ekranów z relacją wyborczą różnych stacji telewizyjnych. Przez tłum przeciskały się kobiety ubrane jak tancerki z rewii w Las Vegas, transportujące na głowach wielopoziomowe kapelusze z czekoladkami od jednego ze sponsorów.
09.12.2016
Numer 25.2016