Jeśli nawet Donald Trump pogodzi się z przegraną i odejdzie, podział i nienawiść pozostaną.
www.caglecartoons.com
Kto miał nadzieję, że wybory z 3 listopada będą oznaczać szybki powrót do czegoś, co można uznać za normalność, może doznać gorzkiego rozczarowania.
Wchodzi na mównicę w sali prasowej Białego Domu i opowiada o „wyborczym oszustwie”. – Kiedy się policzy legalnie oddane głosy, wygrywam bez problemu. Jeśli jednak doliczyć głosy oddane nielegalnie, to przegrywam – mówi Donald Trump. Tu jestem, nigdzie nie znikam – oto przesłanie. I wcale tak szybko nie zniknie. Dlaczego miałby to zrobić? Zdobył przecież o pięć milionów więcej głosów niż w 2016 r., około 48 proc. wyborców opowiedziało się za nim. Cokolwiek nastąpi, pozostanie ważną figurą amerykańskiej polityki.
19.11.2020
Numer 24.2020