Basen w kształcie krzyża niszczeje w pustynnym słońcu. Betonowe niecki, w których obmywano się z grzechów, też są w opłakanym stanie. Tyle pozostało z osady założonej na kalifornijskich wertepach przez Curtisa Springera.
Ten patologiczny łgarz miał tysiąc żyć. Podawał się za lekarza, pastora, naukowca i górnika, lecz nie był żadnym z nich. Osada Zzyzx miała być dziełem jego życia. A jednak to była tylko ułuda, pustynny miraż. Los odpłacił bezdusznemu naciągaczowi pięknym za nadobne. Gdy szwindle wyszły na jaw, samozwańczy mesjasz został wygnany ze swego królestwa. Raj na ziemi podupadł. Po śmierci Curtisa Springera w 1985 r. wszyscy zapomnieli o Zzyxz. Pomijając może filmowców, którzy kręcili horrory na tym ponurym pustkowiu.
05.05.2023
Numer 10.2023