Należący do niego Heirs Holdings jest konglomeratem firm działających w bankowości i finansach, a także w branży hotelarskiej, energetycznej, budowlanej i agrobiznesie. Dzięki temu Elumelu zalicza się do nie tak znowu szerokiej kategorii dolarowych miliarderów. Mimo to wciąż nie czuje się spełniony. Lata po całym świecie prywatnym odrzutowcem, by nawiązywać cenne kontakty. Przy okazji ostatniego forum w Davos umówił się na obiad z prezesami Microsoftu i koncernu Total, ale na razie się nie dowiemy, co upichcili. – Byłem jedynym Afrykaninem przy stole – uśmiecha się tajemniczo Elumelu, który doskonale zdaje sobie sprawę, że jest łakomym kąskiem dla zachodnich rekinów biznesu. Cała ich rzesza wychodzi ze skóry, by wejść na największy w Afryce nigeryjski rynek, liczący ponad 170 mln mieszkańców. Jednak Elumelu chce od życia czegoś więcej niż kolejnych milionów.
Pokolenie gepardów
Gdy ludzie z obstawy dokładnie sprawdzili teren, Elumelu może wreszcie wejść na umówione spotkanie w jednym z najdroższych paryskich hoteli. Odważne spojrzenie, energiczny krok i świetnie dopasowany czarny garnitur zdradzają, że mamy do czynienia z człowiekiem sukcesu. Jednak ten self-made man pochodzący z klasy średniej ma cel bardziej dalekosiężny niż pomnażanie wielkiego majątku. Chce być apostołem nowej wizji rozwoju Czarnego Lądu. W 2010 r. napisał nawet manifest o „afrykapitalizmie”. W skrócie tę koncepcję można wyłożyć następująco: Afryka powinna mieć swoją godność, a szansą dla niej jest gospodarczy liberalizm. Według Elumelu głównym czynnikiem rozwoju powinna być prywatna przedsiębiorczość. Należy zerwać z uzależnieniem od zagranicznej pomocy, zacząć własnymi siłami budować dobrobyt i wyrównywać szanse firm afrykańskich oraz obcych inwestorów.
– Dawniej mieliśmy tendencję, aby polegać na rządzie. Wszystko miało nam dać państwo, a my mieliśmy potulnie uginać kark przed żądaniami zagranicznych koncernów. Ta epoka dobiegła końca. Musimy przestać patrzeć na nasz kontynent przez pryzmat klęsk głodu, wojen i AIDS. Współczesna Afryka jest pełna przedsiębiorców. Wielu ludzi ma genialne pomysły, ale brakuje im pieniędzy. Musimy dać im szansę – przekonuje nigeryjski miliarder.
W ciągu minionego dziesięciolecia Afryka wróciła na ścieżkę wzrostu i przestała być symbolem ekonomicznego marazmu. A Elumelu jest wybitnym przedstawicielem „pokolenia gepardów” opisywanego przez ghańskiego ekonomistę George’a Ayitteya. Ten ekspert z Waszyngtonu porównuje afrykańskich biznesmenów stawiających na rozwój przedsiębiorczości i innowacji do zwinnych dzikich kotów. Według niego są istnym przeciwieństwem ociężałych „hipopotamów”, którzy źródeł sukcesu wciąż upatrują w państwowej kontroli i etatyzmie, choć model ten nie sprawdza się nigdzie od czasów dekolonizacji.
Strzał z fuzji
Elumelu od najmłodszych lat miał ogromne ambicje. – Już od dziecka uważałem, że możemy odnieść taki sam sukces jak inni. Dla mnie to była tylko kwestia czasu, kiedy będziemy mogli to udowodnić światu – mówi miliarder. Przyszedł na świat w 1963 r. w chrześcijańskiej rodzinie z ludu Ibo. Dorastał w Jos, blisko milionowym mieście w środkowej Nigerii, które w ostatnich latach zasłynęło z regularnych ataków islamskiej sekty Boko Haram. Dla jego matki, która prowadziła restaurację, i ojca pracującego w budownictwie priorytetem było zapewnienie pięciorgu dzieciom porządnego wykształcenia. – Niczego nam nie brakowało, ale też nie stać nas było na zbytki. Mieliśmy po parze butów, niewiele książek i musieliśmy ograniczać zużycie prądu. Tak się nauczyłem zarządzać swoimi zasobami i dążyć do poprawy losu poprzez ciężką pracę – opowiada.
Zrobił licencjat z ekonomii na lokalnym uniwersytecie, a potem kontynuował studia w Lagos. Zaliczył też kursy z zarządzania na Harvard Business School. Swoją przyszłość łączył jednak z Nigerią. W wieku 21 lat rozpoczął pracę w bankowości. Jego kariera ruszyła z kopyta dopiero po kilkunastu latach – gdy w 1997 r. przekonał grupę inwestorów, by dofinansowali mały państwowy bank w kiepskiej kondycji. Udowodnił, że ma smykałkę do biznesu. Pod jego zarządem Standard Trust Bank w ciągu kilku lat awansował do ścisłej czołówki nigeryjskich banków.
W owym czasie sektor bankowy pozostawał pod ścisłą państwową kontrolą. Gdy jednak władze podjęły reformy zmierzające ku liberalizacji i tworzeniu grup finansowych, Elumelu wykorzystał okazję. Dokonał fuzji swojego banku z United Bank for Africa. Było to bardzo udane posunięcie: dziś jego grupa jest obecna w 20 krajach, gdzie ma 20 tys. oddziałów i około dziewięciu milionów klientów. W wieku 47 lat musiał zrezygnować z kierowania UBA. Takie były wymogi nowej ustawy ograniczającej kadencję prezesa spółki do dziesięciu lat. Podporządkował się temu zarządzeniu, ale z dużym żalem, bo jego zdaniem szefów firm należy rozliczać z dokonań, a nie ze stażu pracy. – Jack Welch był prezesem General Electric przez 20 lat, a Warren Buffett stoi na czele Berkshire Hathaway od 1965 r. – przypomina.
Zastanawiając się nad tym, co dalej robić, zwrócił uwagę na książkę, którą otrzymał od jednego z profesorów z Harvardu. Była to monografia opisująca długą historię indyjskiego koncernu Tata. On też zapragnął spróbować sił w biznesie prowadzonym na wielką skalę i to na szczeblu międzynarodowym. – Postanowiłem wyruszyć na podbój kontynentu – mówi buńczucznie. W 2010 r. założył Heirs Holdings. Na początek wykupił Transcorp, największy giełdowy koncern w kraju, działający w branży energetycznej, hotelarskiej i agrobiznesie. Potem sukcesywnie rozszerzał skalę inwestycji.
Każdego ranka o 6.30 jego opancerzona limuzyna eskortowana przez samochód z obstawą wjeżdża na teren wypielęgnowanych ogrodów okalających siedzibę Heirs Holdings. Młodzi ludzie, którzy przychodzą do pracy skoro świt, by zdążyć przed korkami, siedzą wśród palm nad brzegiem basenu z oczami wlepionymi w ekrany swoich Maców. Zanim przystąpi do pracy, prezes udaje się do siłowni na parterze, na sesję ćwiczeń z osobistym trenerem. Jego ochroniarze mogą przez chwilę odetchnąć z ulgą.
– Być bogatym w Nigerii to wystawiać się na strzał – mówi jeden z tych kolosów o nieprzeniknionym spojrzeniu. Porwania stały się jedną z branż biznesu w tym kraju, gdzie jest kilkudziesięciu miliarderów, 15 tys. milionerów i ponad 120 mln ludzi żyjących za mniej niż dolara dziennie. – Nawet na prowincji nie jest już bezpiecznie – ubolewa Elumelu. Przed czterema laty jego matka została na krótko uprowadzona w rodzinnym mieście.
Elumelu zapewnia, że jego celem jest tworzenie bogactwa nie tylko dla akcjonariuszy, bo jego inwestycje w wielu różnych branżach przynoszą korzyści całemu społeczeństwu i mają budować lepszą przyszłość dla następnych pokoleń. Ten ojciec siedmiorga dzieci, który poślubił pediatrę Awele Vivian, mieszka w Lagos w willi pod specjalnym nadzorem. Uwielbia spędzać czas z dziećmi i chętnie zabiera rodzinę w podróż. Zapytany o swoich idoli, wymienia Michaela Jacksona ze względu na jego „perfekcjonizm w pracy”. Absolutnym wzorem pozostaje jednak Bill Gates. Wzorował się zresztą na nim, tworząc własną fundację charytatywną.
Akuszer startupów
Filantropia jest ostatnim krzykiem mody wśród miliarderów z Lagos, pragnących być może poprawić swój splamiony aferami wizerunek. Nazwisko Elumelu nigdy do tej pory nie przewijało się przy okazji żadnego korupcyjnego skandalu, niemniej także w dziedzinie dobroczynności wysuwa się na pierwszy plan. Postanowił przeznaczyć 100 mln dolarów na to, aby przez dziesięć lat wspierać 10 tys. przedsiębiorców na całym kontynencie w celu stworzenia miliona miejsc pracy.
Jego kredo brzmi: Afryka przez dziesięciolecia korzystała z pomocy międzynarodowej i nie przynosiło to wymiernych wyników. W XXI w. trzeba zmienić strategię. – Potrzebujemy na naszym kontynencie więcej przedsiębiorców. Młodzi ludzie mają pomysły, ale często nie mają ani wykształcenia, ani kapitału na start, ani mentorów mogących nimi pokierować. Pomyślałem, że to świetny pomysł, żeby im pomóc. Jako przedsiębiorca, który posiada wiedzę i doświadczenie, zdecydowałem się szkolić innych – mówi. Fundacja organizuje programy szkoleniowe i staże w dużych firmach, zapewnia też finansowe wsparcie startupów. – Tylko oferując jej zawodową przyszłość, można odciągnąć młodzież od grup terrorystycznych – deklaruje nigeryjski miliarder.
Wszędzie, gdzie się pojawia, szef Heirs Holdings przyciąga tłumy fanów. Niektórzy młodzi Afrykanie przemierzają setki kilometrów, aby go posłuchać, spróbować wręczyć mu swoją wizytówkę, a nawet – w przypadku najbardziej obrotnych – umówić się na spotkanie. Elumelu próbuje dawać szansę ambitnym młodym ludziom. Być może dzięki temu spełni się jego wielkie marzenie: aby Bill Gates XXI wieku był Afrykaninem.
Le Point, Le Monde
***
Tony Onyemaechi Elumelu (ur. w 1963 r.), nigeryjski ekonomista, przedsiębiorca i filantrop. Prezes firmy inwestycyjnej Heirs Holdings, założyciel fundacji swojego imienia (kształcenie liderów biznesu w Afryce), główny udziałowiec grupy Transcorp (przemysł rolno-spożywczy, energetyka). Studiował ekonomię i zarządzanie m.in. na uniwersytecie w Lagos i na Harvardzie. Autor trzech książek, w których propaguje ideę „afrykapitalizmu”, tzn. rozwoju gospodarczego Afryki z udziałem lokalnego prywatnego biznesu. Wielokrotnie wymieniany w rankingach „Afrykanów roku” lub „najbardziej wpływowych Afrykanów”.
Więcej tekstów światowych w Dwutygodniku FORUM