Mistrz zgodnie z planem
Robert Lewandowski: za skromny na mistrza
W życiu Roberta Lewandowskiego wszystko odbywa się według planu. Zawsze, gdy zostaje sam w domu, na lodówce wisi kartka. Śniadanie, przekąski, obiad, koktajl, kolacja, wszystko opracowane przez jego żonę, Annę. Na śniadanie: awokado z jajkiem sadzonym, czyli białka i tłuszcze, jako przekąska ciastka z czerwonych buraków, koktajl z kurkumą, a jeśli ma szczęście, to na kolację bezglutenowa pizza ze szpinakiem i tuńczykiem.
Życie Roberta już od prawie dziesięciu lat toczy się według planu nie tylko w kwestii awokado na śniadanie, ale także poważnych decyzji, takich jak wybór klubu. W ciągu ostatnich tygodni plan ten wyniósł 27-letniego piłkarza szczególnie wysoko. Ma szansę udowodnić, że jest najlepszym napastnikiem na świecie, który decyduje o tym, że jego klub też należy do najlepszych.
FC Bayern z Lewandowskim na czele zdobył tytuł mistrzów Niemiec. Polski napastnik strzelił w tym sezonie w trzydziestu dwóch spotkaniach 30 bramek i jest pierwszym obcokrajowcem, któremu udała się taka sztuka. Przy okazji wyprzedził zarówno Pierre-Emericka Aubameyange z Dortmundu, jak również kolegę klubowego, Thomasa Müllera. Bramki Lewandowskiego były decydujące, kiedy jesienią FC Bayern z łatwością przemaszerował przez kolejkę ligową, a polski napastnik w jednym spotkaniu z Wolfsburgiem zdobył pięć bramek w dziewięć minut, co jest rekordem świata. Kiedy pomimo początkowych kłopotów po przerwie zimowej FC Bayern zwyciężał nadal, osiem z pierwszych 11 bramek ligowych strzelił kapitan reprezentacji Polski. Także ostatnio, kiedy Bayern musiał naprawdę się starać, tym bardziej dało się odczuć, jak decydujące są gole strzelane przez Roberta.
Wiosną 2013 roku grał w Borussii Dortmund przeciwko Realowi Madryt, w pierwszym meczu strzelił wszystkie cztery gole, Dortmund wszedł do finału. Wiosną 2015 roku był ponownie twarzą swojej 11, tym razem Bayernu. Lewandowski grał przeciwko Barcelonie z maską na twarzy po złamaniu szczęki, nosa i po wstrząśnieniu mózgu. Zdobył bramkę w spotkaniu rewanżowym, ale to nie wystarczyło, aby wejść do finału.
Podczas spotkania w Lidze Mistrzów z Atlético Madrid, Lewandowski nie miał szans na bramkę przy wyniku 0:1, z pola karnego przepędził go José Giménez, obrońca z charakterystycznym irokezem na głowie. Ponadto, jak twierdzi wielu w FC Bayern, brakowało mu Thomasa Müllera. Kiedy ten porusza się po boisku swoimi niezgłębionymi drogami, przed Robertem otwierają się możliwości, które dostrzega tylko on. Podczas wtorkowego rewanżu zarówno Lewandowski, jak i pozostali liczą na pojawienie się Müllera w składzie wyjściowym, co ma pomóc przełamać dołek w formie drużyny.
Następnego dnia po meczu, w którym po raz pierwszy zarysowało się załamanie formy Bayernu, Maik Barthel i menadżer Lewandowskiego, Cezary Kucharski, siedzą w lobby jednego z monachijskich hoteli. 1:0 w pierwszym ćwierćfinałowym meczu Ligi Mistrzów przeciwko Benfice Lisbona kilka godzin wcześniej to fatalny wynik, a Robert był szczególnie sfrustrowany, ponieważ nie zdobył bramki. Poza tym pod koniec meczu nie wyszło mu podanie do Philippa Lahma, który stał nieobstawiony przed pustą bramką. Kucharski powiedział, by ten się nie denerwował. Na tym etapie sezonu chodzi o zwycięstwa, o przejście do kolejnej rundy, i jeśli na koniec tytuł zostanie zdobyty, nikt nie będzie pamiętał nieudanych podań. Ponieważ menadżer Roberta jest człowiekiem, który wniósł plan do kariery piłkarza, ten przestał się denerwować.
Kucharski, który w 2002 roku podczas mistrzostw świata w Japonii i Korei Południowej był napastnikiem polskiej reprezentacji narodowej, odkrył Lewandowskiego, kiedy ten grał w drugoligowym klubie Znicz Pruszków i był szczuplutkim 19-latkiem. – Kiedy strzelał – opowiada – było widać zaciekłość, jakiej się po takim chudeuszu nie spodziewałem. Odwiedził go, porozmawiał z jego matką, z siostrą, potem powiedział wszystkim, że jego zdaniem Robert może zostać najlepszym polskim piłkarzem w historii. A on, Kucharski, wie, jak to osiągnąć.
Od tego czasu w sprawach biznesowych Lewandowski ufa całkowicie swojemu menadżerowi, tak jak w kwestii odżywiania swojej żonie Annie, która w 2008 roku podczas mistrzostw świata w karate zdobyła brązowy medal, a obecnie pracuje jako ekspert ds. fitnessu i stylu życia. W ten sposób oddał część odpowiedzialności, jaką wziął na siebie, mając lat 16. W tym czasie zmarł jego ojciec, a Robert wspierał matkę i siostrę. One zaś wspierały jego, natomiast kariera piłkarza była karierą całej rodziny. Kucharski mówi, że spotkał wtedy niezwykle dojrzałego 19-latka, który nie miał w głowie żadnych szaleństw, i dlatego też pomysł, że stanie się jednym z najlepszych napastników na świecie, nie wydawał mu się szalony. – Zawodnicy, którzy wcześnie doświadczają życiowych porażek, dojrzewają szybciej, ponieważ muszą brać na siebie dużą odpowiedzialność także poza boiskiem – mówi Kucharski.
Zawodnicy, którzy wcześnie doświadczają życiowych porażek, dojrzewają szybciej, ponieważ muszą brać na siebie dużą odpowiedzialność
Od tego czasu wspólnie z Barthelem kieruje drogą Lewandowskiego. – Najważniejsze, aby być we właściwym czasie we właściwym klubie – twierdzi Kucharski, który podczas swojej kariery zmieniał kluby dziesięć razy. Krótko po tym, jak piłkarz poznał swojego menadżera, przeszedł do Lecha Poznań, gdzie trener Franciszek Smuda zawsze wystawiał go podczas treningów przeciwko największemu brutalowi. Lewandowski skarżył się na urazy, ale Kucharski powiedział, że tylko w ten sposób dotrze na sam szczyt. Po dwóch latach Robert trafił do Borussi Dortmund, i kiedy przez kilka tygodni trenował z Lucasem Barriosem, wówczas głównym napastnikiem Borussi, zdał sobie sprawę, że ten wcale nie jest lepszy od niego. – To był pierwszy raz, kiedy uwierzył w siebie – mówi Kucharski. Trener Jürgen Klopp początkowo ustawiał go za Barriosem, na pozycji, która dla Lewandowskiego była trudna do zniesienia, ale dzięki temu musiał więcej uczestniczyć w grze. Od tego czasu potrafi lepiej odnaleźć się na całej połowie boiska przeciwnej drużyny.
W 2014 roku Lewandowski przeszedł do FC Bayern, podpisał pięcioletni kontrakt, co znów było zgodne z planem jego menadżera. Napastnik musiał się dostosować do taktyki trenera Guardioli, czyli gry przez posiadanie piłki, podczas gdy Borussia grała ofensywnie i prędzej czy później piłka trafiała pod nogi Lewandowskiego. Dzięki treningom i systemowi Guardioli Robert stał się bardzo dobrze podającym piłkarzem, jest bardziej elastyczny, wytrzymały, a dzięki diecie i ćwiczeniom wprowadzonym przez żonę, potrafi panować nad ciałem. Bardzo rzadko zdarzają mu się mniej udane mecze, jak podczas pierwszego spotkania z Atlético. Jest coraz bliżej celu, którym jest tytuł najlepszego piłkarza świata. W ubiegłorocznym plebiscycie „Złotej Piłki FIFA” znalazł się na czwartym miejscu, ale tylko dlatego, że nie nazywa się Lionel Messi, Cristiano Ronaldo czy Neymar.
Kucharski i Barthel rozmawiają teraz o planach transferowych Realu Madryt, pada kilka nazwisk. – Tak naprawdę to wszystko plotki, Real Madryt chce tylko Lewandowskiego, bo niby kogóż innego? – mówi Kucharski, człowiek z planem. Żartował?
© Süddeutsche Zeitung
Więcej tekstów ze świata w Dwutygodniku FORUM